Joga klasyczna to prócz samych ćwiczeń fizycznych (hatha jogi) to również oddech, medytacja i, a może przede wszystkim, nakazy moralne, którymi powinni kierować się adepci zanim przystąpią do nauki asan. Zasady te zostały ujęte dawno, dawno temu bo ponad 2000 lat temu, w dziele „Jogasutry” słynnego filozofa, ojca jogi, Patandżalego. Mają one na celu wskazanie ścieżki do samorozwoju i podążania nią ku doskonałości, którą jest stan oświecenia zwany Samadhi. Podobno można taki stan osiągnąć, ja dotychczas nikogo takiego jeszcze nie spotkałam, jednak nie jest ważny sam cel, ale dążenie do niego.
Joga w dosłownym znaczeniu znaczy tyle co ujarzmienie lub połączenie. Mamy tu na myśli ujarzmienie ciała, zjawisk świadomości lub połączenie ciała i ducha. Pierwszym stopniem jogi są Jamy- czyli zasady moralne, zakazy tj. Ahimsa- niekrzywdzenie, Satja- umiłowanie przyrody, Asteja- zakaz kradzieży, Brachmaczarja wstrzemięźliwość, Aparigraha- nieposiadanie. Drugim stopniem jogi są Nijamy- czyli praktyka nabywania cnót, nakazy moralne. Są nimi: Sauca- oczyszczenie, Samtosa -zadowolenie, Tapas-dyscyplina prowadząca do samorealizacji, żarliwa praktyka, asceza, Swadhjaja- rozmyślanie, poznawanie siebie, samokształcenie, Iśwarapranidhana -skupienie się na najwyższej świadomości, jaźni.
Po nabyciu cnót i zasad moralnych można wreszcie rozpocząć praktykę Asan, to trzeci stopień jogi. Czwartym jest nauka oddechu- Pranajama, piątym – Pradjahara , wycofanie zmysłów, szóstym jest Dharana- koncentracja umysłu, siódmym Dhiana- kontemplacja i medytacja oraz ósmym stopniem jogi jest wspomniana już wcześniej Samadhi- czyli oświecenie, wyzwolenie.
Wracając do Ahimsy- niekrzywdzenia, która jest pierwszą z pierwszych zasad. Niekrzywdzenie dotyczy nie tylko stosunku wobec innych osób, niewyrządzania zła., ale również, a może przede wszystkim powinno dotyczyć siebie. Nie krzywdzić siebie – to pozornie łatwe zadanie. Pozornie, gdyż codziennie tysiące razy postępujemy ze sobą i swoim ciałem niewłaściwie, pracując ponad siły, w ciągłym stresie, nie zważając na sygnały płynące z głębi naszego ciała, które mówi, że ma już dość! Codziennie sami się krzywdzimy, nie dając sobie szansy na zatrzymanie się, odpoczynek, chwilę spokoju. Nie potrafimy odpoczywać, oddychać, relaksować się. Jeżeli trudno nam być samym ze sobą, w ciszy, zaakceptować samego siebie - swoje wady i ułomności, trudno tym bardziej być z kimś innym.
Ahimsa – niekrzywdzenie, to również sztuka pokochania samego siebie, wsłuchania się w swoje ciało, w swoje potrzeby. Jeżeli to nam się uda otworzymy się na miłość i poświęcenie dla drugiej osoby. Bo miłość to nie pluszowy miś...to codzienna sztuka szukania kompromisu, bez zatracenia samego siebie, bycia oparciem dla drugiej osoby w ciężkich chwilach, nie poddawanie się trudnościom. To nieustanna praca nad sobą i związkiem.
Dlatego życzę Wam dużo miłości i tolerancji dla siebie!