Ileż razy podziwialiśmy wygimnastykowane osoby, które bez wysiłku potrafiły założyć nogę na głowę i zmienić się w supełek? Wiele, wiele razy. Sama ich podziwiam, bo nigdy takiej „doskonałości” nie osiągnę. I nie chcę tego, bo zupełnie nie jest mi to do niczego potrzebne, co więcej, jest niezdrowe i może w przyszłości prowadzić do licznych kontuzji, o czym za chwilę.
Według anatomów, ortopedów i fizjoterapeutów nasze ciało ma ograniczenia wynikające z budowy kostno-stawowej. Nie wszystkie stawy dadzą się wykręcać na wszystkie strony i sposoby np. staw biodrowy jest stawem kulistym, mającym 3 stopnie ruchomości, nogą możemy kręcić dookoła, ale np.kolano już takim stawem nie jest, posiada tylko 2 stopnie ruchomości, zatem nie należy wykręcać go na siłę, dlaczego? Ano dlatego, że każdy staw obudowany jest więzadłami, które go stabilizują. Oczywiście mogę być one przykurczone i wówczas odczuwamy dyskomfort a nawet ból, należy je wtedy rozciągnąć. Natomiast więzadło nadmiernie rozciągnięte może powodować destabilizację stawu, co skutkuje jego wypadaniem. Wracając do naszego biodra. To staw kulisty, który znajduje się w panewce biodrowej, jednak jego ruchomość ograniczona jest przez mięśnie, więzadła i powięzi. Potężne więzadła utrzymują staw biodrowy w panewce i hamują przed nadmiernymi ruchami kończyny. Zatem anatomicznie wyprost uda (noga do tyłu) to maksymalnie 15 stopni. A co ze zgięciem, czy należy rozciągać się tak, żeby uzyskać jak największe rozciągnięcie do 170-180 stopni? Przyciągnąć nogę do głowy? Oczywiście nie! Maksymalne rozciągnięcie powinno wynosić około 110 stopni, to jest bezpieczne i nie powoduje destabilizacji stawu. Czym grozi nadmierne rozciąganie możecie przeczytać w artykule Radka Rychlika „Dlaczego już nie ćwiczę ashtanga jogi?”.
A co ze skłonami do przodu? Czy należy skłaniać się aż tak, żeby położyć głowę na kolanach? Odpowiedź brzmi podobnie: nie jest to ani konieczne, ani zdrowe. Tym bardziej dla osób, które mają problem z przemieszczaniem się krążka międzykręgowego tzw. dysku. Grozi to wówczas jego destabilizacją.
Zatem horacjańska zasada złotego środka sprawdza się również podczas praktyki jogi. Najważniejsze to słuchać własnego ciała a ambicję i swoje ego zostawić przed wejściem na matę. Namaste!